środa, 26 sierpnia 2009

Mistykus


Mistykus oznacza ukryty।


W religiach niechrześcijańskich słowo mistyka, jak i termin misterium,
oznaczało obrzędy znane tylko wtajemniczonym. świadomości poprzez wszystkie
etapy rozwoju życia duchowego. Misterium dla ucznia Chrystusa to Chrystus,
w którym się objawia i człowiek, który Go przyjmuje, aby żyć Jego życiem.

Człowiek, który doświadczył daru łaski jest spełniony duchowo.

Mistyka chrześcijańska należy do logiki wiary, która przyjmując misterium,
otwiera się na Ducha, aby przyjąć całą treść słowa wcielonego.

Credendo vides – uwierzysz a ujrzysz…

Mistyka, w najszerszym tego słowa znaczeniu, oznacza rzeczy tajemne, zakryte, do których nie ma bezpośredniego dostępu, a które należą do dziedziny religijnej lub moralnej.

Termin mistyka sięga starożytności helleńskiej, gdzie posiada znaczenie religijne i oznacza sekret z dziedziny sacrum, Bożej łaski w duszy.

Mistycznym jest komunikowaniem się z Bogiem na sposób nadprzyrodzony w aktach wiary, nadziei, pokory, skruchy…

Droga od osobistego spotkania z rzeczywistością, jawiącą się jako nadprzyrodzona i Boża, prowadzi do ubogacenia innych własnym przeżyciem, "Dlatego - poucza św. Jan - człowiek prawdziwie duchowy nie przywiązuje już wagi do zmysłów." najpotężniejsze narzędzie każdego człowieka to słowo.


Stąd mistyk, który śpiewa, bowiem poezja i śpiew zawsze chodziły w parze। Prawdziwy mistyk musi być po części artystą, gdyż sprawy, którymi tak głęboko żyje, domagają się pięknej formy. "Pieśni duchowej" zadanie, z którego nie może zrezygnować.

M.J.B.




wtorek, 18 sierpnia 2009

Tak było…

Powrót do domu, nie pomniejsza skargi

W kretowisku ludzkich siedlisk,

miasto niby bez adresu czy imienia।


Tu nie znajdziesz reakcji wrogiego sumienia.

Dlaczego więc idziesz do ciemnego domu?

Wołanie głosu, czy echo dawnego miasta?


Wydał cię los, dumny, porywczy.

W okrycie zimnej nocy,

powstańczych i krętych lamp pogiętych,

co świecami są krętej linii wilczej ulicy।


Dziwne siedliska, te mi są znajome.

Twarze przyjaciół w ścianach,

z tych otworów, lecz bez okiennic,

czas wychyla wspomnieniem dymnym,

starych opuszczonych kamienic।


Dźwięk imion twardych,

nagrobnych tablic chodnika,

krok, ktoś przemyka, cisza, sygnał i nic a słabość,

mniej szans, więcej sam na sam,

z tym duchem powstańczego miasta…


Jeszcze krok do schronu,

tam wejście w gruzie zwalonego domu

Zostanie tylko dym wspomnień.

Miasta tak milczącego, dziś powstałego, żywego.

Miasta z błogosławionym przystankiem।


Pamiętajmy i dziś, o nich,

Bo inaczej - kto wspomni nas?

Zranienie

Zwiędłe, lekkie skrzydlate słowa,

Igielnik ludzki, szpaler, by ranić.

Śmiertelnie uwięzione,

jak kaplice drożne,

co klęczącą spowiedzią

w progach serca।


Tam gdzie ból nosi,

szrapnel z rana krzykliwy,

zabija w zgiełku życia.

A więc on skamieniały bitewny ranny?


Zmieniają się zagłady chmurne,

moje myśli,

jak błyskiem cięciwy struna,

strzała, uwał, grzmot w piersi.

Nic lub nicość?


Nie – Bóg mi jako jedyna stajenka.

Jest, Który Jest,

- błyskiem w szeregach wroga।


I tak podróżuję siedliskiem chmurnym,

nawałnicą życia w tej postaci kamienia,

Delikatnie mrucząc gdy nadchodzi nadzieja,

iskiernikiem wyzwolenia,

sypkim piorunem powstania,

ryczącym witrażem spojrzenia।


Gardzieli duszy w wysłowionej myśli,

W tym świecie, powłoce, laickiej celi,

urok i wieszcz co nikomu nic nie powie


Zostaje wiara, w proch gwiezdny,

Boskie stworzenie ciała i duszy…

Wybaczenie

wtorek, 11 sierpnia 2009

Satelita






Księżyc


Postanowiłem opisać najbliższego nam satelitę, którego możemy podziwiać na spacerach wieczornych। Jego obecność nad naszymi głowami nieustannie współistnieje z orbitą naszego globu wokół słońca oraz innymi czynnikami mającymi duży wpływ na naszą planetę.


Zacznijmy może od tego, w jaki sposób Księżyc pojawił się w pobliżu Ziemi? – Istnieje wiele teorii wyjaśniających powstanie tego ciała niebieskiego।


Jedna z nich tłumaczy nam, że podczas formowania się naszej planety u zarania powstania układu słonecznego Księżyc stygł razem z nią i w ten sposób wiek tego satelity powinien być taki sam jak Ziemi.


Inna hipoteza mówi o jego późniejszym wejściu na orbitę, wyłapaniu i zniewoleniu go przez pola grawitacyjne Ziemi, pomimo, że wtedy Księżyc mógł stanowić osobną planetę układu słonecznego.

Jest jedna teoria, która mi najbardziej przypadła gustu. Przedstawia uderzenie dużej asteroidy w nasz glob, pod pewnym kątem, dosłownie otarcie o ziemię wyrywa część masy naszej planety i razem z materią asteroidy tworzą nasz obecny Księżyc.


Ale tak naprawdę na potwierdzenie tej czy innej teorii powstania srebrnego globu trzeba badać młode, podobne układy planetarne। Badanie geologii naszego satelity oraz rozpatrzenie struktury skał księżycowych, mogą jednoznacznie określić, co tak naprawdę wydarzyło się w czasie, gdy nasz obecny satelita się rodził. Myślę, że kolejne, planowane wyprawy na księżyc mogą przynieść więcej danych na ten temat. Obserwacje satelitów innych planet w naszym układzie pokazują nam złożone procesy powstania i zachowania tych zjawisk na naszym niebie.


Księżyc nie tylko nam przyświeca w ciemnościach nocy. Niewielu patrzących na księżyc ludzi zastanawia się nad faktem, że orbita ziemi jest stabilizowana w wyniku specyficznego układu Księżyca i Ziemi. Poza tym obserwowane fazy pływowe wywołuje już nie tylko Księżyc, ale i Słońce. Jednak, aby wyliczyć wszystkie wpływy połączeń sieci grawitacyjnej, trzeba brać po uwagę nie tylko najbliższe planety układu słonecznego, ale nawet inne gwiazdy. Srebrny glob częściowo chroni też Ziemię, jest jej tarczą broniącą przed meteorytami, czy nawet asteroidami, świadczy o tym zryta kraterami jego powierzchnia। Niektóre z tych świadectw wielkich katastrof można zobaczyć w postaci kraterów i bruzd biegnących niemal przez cały Księżyc.

Ciekawe badania naukowe prowadzone przez małżeństwo, Steve i Donna O'Meara, dowodzą, że wpływ księżyca ma bezpośrednią relację z magmą pod powierzchnią płyt kontynentalnych. Przykładem może być wulkan Stromboli, jego erupcje przypadają na perygeum i pełnię, można z całą stanowczością stwierdzić, że wulkan "pracuje" wtedy najsilniej. Siły naszej gwiazdy i księżyca nakładają się na siebie i mamy do czynienia z dużym wpływem pól magnetycznych, które jakby ciągną ku sobie płyty kontynentów. Obecnie naukowcy przypuszczają, że na stan wulkanów oraz dużych trzęsień ziemi mogą też oddziaływać inne duże planety w naszym układzie słonecznym np.; Jowisz. Wyniki badań nad układem planet wraz z naszym księżycem wskazują na przełom w sposobie badań geologicznych, badaniu wulkanizmu oraz występowania trzęsień ziemi.


Fascynacja świata zjawiskami przyrody jest naprawdę ogromna. Ludzie chcą wiedzieć jak najwięcej o otaczającym ich świecie. Jednak szczególnym zainteresowaniem i szacunkiem darzone są groźne, potężne i katastroficzne w skutkach zjawiska, które sieją grozę i owiane są wielką tajemnicą. Nic więc dziwnego, że wpływ planet i słońca na zjawiska, sejsmiczne, wulkaniczne, czy klimatyczne inspiruje wielu ludzi na naszym globie.

Marek Jakub Bliźniak

czwartek, 6 sierpnia 2009

Kosmiczne Odłamki



Dziewiętnastego lipca 2009 roku amator astronom Anthony Wesley sfotografował dziwne nowe zjawisko na planecie Jowisz a jest nią duże czarne miejsce na krawędzi płaszczyzny obserwacyjnej Jowisza।


Naukowcy NASA porównują podobieństwa w wyglądzie tej nowej czarnej plamy do śladów zostawionych przez sławną kometę Shoemaker-Levy 9, której fragmenty po rozerwaniu uderzyły w 1994 roku w planetę Jowisz. Przypuszczalny skład tego ciała, komety czy asteroidu, które uderzyło w Jupiter to skała z domieszką metalu z lodową powłoką.


Do takiego wniosku doszli naukowcy z NASA po zbadaniu widma atmosfery. W ten sposób określono prawdopodobny skład tego ciała niebieskiego.

Obserwatoria światowe mające możliwości obserwowania takich obiektów kosmicznych nie są w stanie wykryć ich w bliskiej nam przestrzeni kosmicznej.

Zadziwiające, prawda? Żyjemy już w 21 wieku, a w zasadzie to astronomowie amatorzy/zapaleńcy są trzonem dzisiejszych obserwacji kosmosu oraz odkryć nowych obiektów astronomicznych.

Problem polega nie na obecnej technologii penetrowania przestrzeni kosmicznej, ale na ilości gwiazd i obiektów iskrzących na naszym niebie.

Dlatego Naukowcy wdrażają takie programy jak SETI, łączące zwykłych użytkowników komputerowych w jak największą społeczność obserwującą określone wycinki nieba. Poprzez Internet umożliwia się im dostęp do teleskopów orbitalnych takich jak Hubble’a – nazwanego na cześć astronoma, który odkrył ekspansję wszechświata. W ten oto prosty sposób powstaje globalne obserwatorium astronomiczne, korzystające z czasu i zapału młodych ludzi, oraz moc obliczeniową ich komputerów do analizy zjawisk kosmicznych.

Jak wiemy częstotliwość obserwacji komet nie jest tak duża jak by tego oczekiwano przy wielkiej ilości gruzu kosmicznego, który przemieszcza się w pobliżu naszego układu słonecznego.

Tym samym wiele komet zostaje odkrytych dopiero po fakcie uderzenia w słońce lub inne ciała np: takie jak Jowisz, lub gdy rozbłysną swym warkoczem tuż obok nas.

W przypadku obserwacji Pana Anthony’ego Wesley’a, który obserwował na Jowiszu czerwoną plamę burzową możemy mówić o szczęściu, bo astronom przypadkiem zwrócił uwagę na ciemną plamę na tej planecie.

Naukowcy z NASA podejrzewają istnienie większej grupy komet, o których orbicie na razie nic nie wiemy. Mowa tu o przynajmniej 30 sztukach tych dziwnych obiektów.

Obecnie od 17 lipca planeta ziemia weszła już w pas roju meteoroidów, Perseidów, których trajektoria jest związana z kometą o nazwie Swift-Tuttle.

Kometa 109P/Swift-Tuttle znajduje się na orbicie przecinającej orbitę Ziemi, jednak jej eliptyczny obieg wokół słońca przypada raz na 133 lata. Ostatnią jej obserwację odnotował japoński astronom Tsuruhiko Kiuchi w 1992 roku.

Perseidy można oglądać na niebie w okolicach gwiazdozbioru Kasjopeji i Andromedy. Największe ich nasilenie przypadnie pomiędzy 12 a 14 sierpnia, całe zjawisko zakończy się gdy nasza planeta ziemia wyjdzie z trajektorii ich lotu około 24 sierpnia. Oprócz Perseidów można też napotkać spadające meteory z rojów - alfa-Capricornidów i delta-Aquarydów. Rocznie na naszą błękitną planetę spada około 3300 sztuk tych odłamków skalnych, wielorakiego rodzaju, jednak większości z nich nie udaje się przebić przez atmosferę ziemską, w której ulegają spaleniu.

Te większe, którym udaje się dotrzeć do powierzchni naszego globu, uderzają w oceany gdzie idą na dno.

Tylko niewielkiej ich części, bo około 10 procentom udaje się dotrzeć do lądu.

Trzeba dodać, że około 250.000 ton meteoroidów penetruje rocznie atmosferę ziemi.

Meteoroidy zwykle pochodzą od komet, a w zasadzie od ich warkoczy rozsiewających okruchy materii podczas topnienia lodowego jądra i tak jest w przypadku Perseidów, które już możemy zaobserwować na niebie.

Żartobliwie zespół NASA opisuje jak mamy obserwować to zjawisko w 2009 roku – („bierzemy, więc koc i w letnią noc 11 sierpnia szukamy płaskiego terenu, na którym będziemy mogli założyć małe obserwatorium Perseidów. Tu trzeba nadmienić, że ruchliwa autostrada nie jest najtrafniejszym wyborem”) – myślę, że to dość dobra rada…

Warto obserwować nocne niebo w te letnie wieczory, można bowiem być światkiem spadających gwiazd. – Pomyślcie wtedy swoje życzenia…

Marek Jakub Bliźniak

wtorek, 4 sierpnia 2009

Klasztor Franciszkanów




































Klasztor Franciszkanów
- słynący z cudów -
Łódź Łagiewniki










Klasztor Franciszkanów / Łódź - Łagiewniki





Podczas wycieczki po okolicach Łodzi, zawitałem ostatnio do klasztoru w Łagiewnikach - oo. Franciszkanów. Miejsce to wypełnia duch dawnych czasów, klasztor erygowany 18 marca 1681 roku, poprzez zabiegi rodziny Żeleskich.






Dziś klasztor zamieszkują bracia Franciszkanie sam natomiast kościół konsekrowano dnia 29 sierpnia 1683 roku, był to budynek jeszcze drewniany, poświęcony św. Antoniemu, w wyniku uderzenia pioruna budynek spalił się. Na jego miejscu rozpoczęto w 1701 roku budowę, która trwała aż do 1726 roku, kiedy to dzięki darom olbrzymiej liczby fundatorów zakończono budowę istniejącego do dziś budynku kościelnego। Świątynia została uroczyście konsekrowana przez prymasa Teodora Potockiego. Budowę pozostałych budynków klasztornych ukończono około roku 1746. Trzeba też nadmienić, że w tamtym czasie działał słynny egzorcysta Rafał Chyliński, który bardzo pragnął powstania tego obiektu, a którego starania zostały uwieńczone sukcesem.


Gdy upadło Powstanie Styczniowe, klasztor zmienił właściciela i urządzono w nim szkołę oraz przytułek dla ubogich.


Zakon Franciszkanów odzyskuje swe prawa dopiero po 54 latach. W czasie gdy do Polski wkroczyły wojska niemieckie klasztor dawał schronienie żołnierzom polskim. Jednak Niemcy w roku 1940 użytkowali budynki klasztorne jako warsztaty samochodowe, w tym czasie mieściła się też szkoła niemiecka. Pod koniec wojny 1943 roku, wojska niemieckie założyły w klasztorze punkt naprawy czołgów i magazyn części zamiennych. Jednak to właśnie Niemcy spustoszyli klasztor, w okresie okupacji niemieckiej zniszczono pobliskie kapliczki - św. Walentego, Matki Boskiej Anielskiej, oraz dom O. Rafała Chylińskiego. Największą stratą jest zniszczenie i tym samym utrata największej z kaplic łagiewnickich, p.w. Przemienienia Pańskiego, dodatkowo Niemcy pod koniec wojny sprofanowali pozostałe budynki sakralne i klasztorne.

Przetrwały jednak dwie wspaniałe kapliczki nieopodal klasztoru. Jedną z nich wzniesioną w 1676 roku poświęconą Św. Antoniemu a drugą Św. Rochowi. Te kapliczki przeniesiono w miejsce obecne gdzie w odległości około 800 metrów od kościoła znajdują się do dziś. Po upadku Niemiec i zakończeniu działań wojennych bracia zakonni, którzy pozostali kryjąc się w lasach łagiewnickich, zatroszczyli się o zajęcie klasztoru. W lutym 1945 roku, bracia doczekali się przybycia pierwszego powojennego przełożonego, którym był ojciec Felicjan Szostak. Założono więc nowicjat, który istniał w latach 1945 -1954. Nadeszły czasy rządów komunistycznych, które to znacznie okroiły posiadłości braci, do tej pory klasztor nie odzyskał swoich dawnych terenów przyległych.

Łagiewniki były jednym z najbardziej znanych sanktuariów św. Antoniego na terenie Królestwa Polskiego sam król Jan III, wysłał biskupa Piotra Pawła Mieszkowskiego z herbu Odrowąż aby dokonał pierwszej konsekracji przybytków klasztornych.

Pielgrzymowali tu również ludzie z Pomorza i Śląska z Czech i Moraw. Podobnie jak w innych sanktuariach, prowadzono tu Bractwo świętego Antoniego.

Klasztor słynie z cudów i uzdrowień, obecnie jest miejscem modlitw bractwa Franciszkanów. Służy też spotkaniom piosenki sakralnej. A sama budowla ze swoim wnętrzem w stylu barokowym jest ucztą dla wzroku i duszy tym bardziej że przeprowadzono renowację ołtarzy kościelnych, oddało to dawny blask i świetność zabytkom. Można tu odnaleźć ukojenie serca, można napić się źródlanej wody z przed klasztoru, jak i w samej kapliczce Św.Antoniego.


W roku 1996 - miałem jeszcze możliwość zwiedzić podziemne katakumby klasztoru, było to dla mnie głębokie i niesamowite przeżycie. Dziś mogę tylko powiedzieć, że warto klasztor odwiedzić, dla samego cichego duchowego natchnienia.


Marek Jakub Bliźniak / Mistykus

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Pamiętna Burza w rejonie Łódzkim

















Tego to czasu wystąpiły tak silne wiatry, że zginęło kilka osób...

Oświetlenie Błyskawicą.

















Niesamowite kolory nieba w czasie burzy.

Burze Powracają...



Mieliśmy w ostatnich dniach kilka poważnych nawałnic burzowych z bardzo gwałtownym przebiegiem i setkami wyładowań atmosferycznych, które zebrały śmiertelne żniwo.


Burze i błyskawice, jako zjawisko powoli zaczynają siać grozę i budzić respekt.









Częstotliwość piorunów podczas przechodzenia centrum frontu liczona jest już w setkach. Przy tym występowanie silnych wiatrów, które potrafią przeobrazić się w silne wiry powietrzne nie jest już niczym dziwnym.

Zastanawia mnie kształt chmur tuż przed mającą przyjść burzą. Jest on owalny, jakby talerzowaty, w przodku pchane są zwykle walcowate, obracające się chmury.

Pamiętam, że pierwszy raz zobaczyłem takie zjawisko latem 2008 roku.

Wyglądało to jak zasłona następująca po niebie w gwałtownym przebiegu. Wtedy wystąpiło ono tylko raz nad regionem Łódzkim.

W tym roku natomiast obserwujemy w zasadzie cykliczne powtórki tego samego ekspresyjnego rodzaju burz. Czyli sam charakter kumulacji energii zmienił się diametralnie. Mamy dziś rozczapierzone siatki przebiegów elektrycznych na niebie, które są tak liczne, że widowisko swym niezwykłym migotaniem przypomina nam lampę stroboskopową.

Zaobserwowałem też ostatnio dziwne językowate zielone ogniki na krawędziach budynków, co może tylko świadczyć o bardzo dużej ilości energii skumulowanej tuż przed burzą.

Powinniśmy uważać na wysokie drzewa i stalowe piorunochrony, często biegnące przy chodnikach, na których przechodzą piesi. Unikajmy też wysokich wzniesień na spacerach, oraz bliskości dużych zbiorników wodnych. W domu urządzenia antenowe i internetowe podczas wyładowań powinny być wyłączone z instalacji.

Te ważne i proste środki ostrożności mogą zapobiec ewentualnemu nieszczęściu, tym bardziej, że dzisiejsze ogniska burzowe są niesłychanie zjonizowane.

A jeszcze kilka lat temu chmura burzowa, tradycyjnie miała kształt kowadła z ciemnym spodem. Wyładowania były raczej pojedyncze, które spływały głównie bezpośrednio z pod chmury do ziemi, front atmosferyczny szybko się stabilizował.

Te zjawiska, z którymi mamy dziś do czynienia mają kilka ognisk energetycznych a zauważyłem też jakby przekazywanie sobie energii elektrycznej z jednego centra burzowego do innego, odległego kilka kilometrów od siebie w postaci pajęczej sieci błyskawic przebiegającej po niebie.

Myślę, że taki charakter ma związek nie tylko z ociepleniem klimatu, lecz z czymś, o czym jeszcze nie wiemy.

Przypuszczam, że może związane jest to w jakiś sposób z polem elektromagnetycznym ziemi lub ze stanem obecnym promieniowania kosmicznego o dużej energii.

Może ze wzrastającą już od 2009 roku aktywnością naszego słońca?

Zjawisko powstawania wyładowań burzowych, mimo najnowszych technologii i badań nie zostało jeszcze zbadane we wszystkich swoich aspektach.

Przykładem mogą być „Jetsy”, które po drugiej stronie okrycia chmur wylatują bezpośrednio w kosmos.

Zjawisko to odkryte i sfilmowane przez załogę promu kosmicznego na orbicie, wprawiło naukowców z NASA w niejakie zdumienie, ponieważ dalej w głąb kosmosu po prostu nie ma już gazów, do których te wyładowania mogłyby przebiegać. A wygląda to jak wieże elektryczne, które pędzą w próżnię kosmosu.

Być może, jest to potwierdzenie bezpośredniego wpływu pola elektromagnetycznego ziemi na energię elektryczną.

Pole elektromagnetyczne ziemi powstaje podobnie jak w transformatorach, wokół jądra planety krąży biegunowe pole, które widać na przykładzie zwykłego kompasu. Zaburzenia częstotliwości elektromagnetyzmu ziemi teoretycznie mogą powodować jonizację chmur i powstawanie ładunków elektrycznych na dużych wysokościach.

Zawsze, gdy obserwuje burzę, jestem nią jakby zauroczony. Niecodzienne światło błyskawic, różowe i jakby neonowe zapalenie sklepienia nieba zaskakującym zygzakowatym przebiegiem jest niesamowitym widowiskiem.

W tym 2009 roku mamy kumulację nawałnic, już cyklicznie jak woda gotowana w czajniku, następuje kipiel gorąca i nagłe ochłodzenie. Myślę, że to zjawisko będzie narastało w swej ekspresyjnej postaci.

W każdych kolejnych latach możemy się spodziewać jeszcze silniejszych nawałnic.

Myślę, że i tej zimy będziemy świadkami zmian klimatu, ze śnieżycami i burzami lodowymi u nas jeszcze nieznanymi…

Na pewno człowiek w jakimś stopniu przyczynił się do tych zmian, jednak raczej nie w tak wielkim stopniu jak to się obecnie pokazuje.

Myślę, że duży wpływ miały zmiany stałej trasy prądów oceanicznych, które przemieszczały dużą porcję ciepłoty ziemi, co mogło przyspieszyć topnienie lodowców, a w następstwie powoduje spływanie mas wody ku równikowi.

Musimy wziąć też pod uwagę erupcję wulkanów, które niezwykle aktywują się w tych czasach, w takich rejonach jak Alaska.

Marek Jakub Bliźniak