wtorek, 18 sierpnia 2009

Zranienie

Zwiędłe, lekkie skrzydlate słowa,

Igielnik ludzki, szpaler, by ranić.

Śmiertelnie uwięzione,

jak kaplice drożne,

co klęczącą spowiedzią

w progach serca।


Tam gdzie ból nosi,

szrapnel z rana krzykliwy,

zabija w zgiełku życia.

A więc on skamieniały bitewny ranny?


Zmieniają się zagłady chmurne,

moje myśli,

jak błyskiem cięciwy struna,

strzała, uwał, grzmot w piersi.

Nic lub nicość?


Nie – Bóg mi jako jedyna stajenka.

Jest, Który Jest,

- błyskiem w szeregach wroga।


I tak podróżuję siedliskiem chmurnym,

nawałnicą życia w tej postaci kamienia,

Delikatnie mrucząc gdy nadchodzi nadzieja,

iskiernikiem wyzwolenia,

sypkim piorunem powstania,

ryczącym witrażem spojrzenia।


Gardzieli duszy w wysłowionej myśli,

W tym świecie, powłoce, laickiej celi,

urok i wieszcz co nikomu nic nie powie


Zostaje wiara, w proch gwiezdny,

Boskie stworzenie ciała i duszy…

Wybaczenie